Trolling morski część I

Trolling morski część I    

   Trollingiem morskim zacząłem się poważnie interesować w latach dziewięćdziesiątych. Miało to miejsce na Bornholmie. Uganialiśmy się wtedy – z dużym powodzeniem -  za trocią po bornholmskich plażach, na spining i na sztuczną muchę. Popołudniami, do malowniczych porcików Bornholmskich wracały łodzie z trollingu. Ryby, które przywozili wędkarze trollingowi, powodowały to, że w nocy nie mogłem spokojnie spać. Były to piękne srebrne łososie, rzadko który miał mniej niż metr długości, po prostu jak z innej rzeczywistości. Nam również trafiały się podczas łowienia z brzegu srebrne ryby, ale prawie tylko trocie i to w nieporównywalnych z łososiami z trollingu rozmiarach. Wędkarze trollingowi, głównie Duńczycy, Szwedzi, Niemcy, byli również pełni podziwu dla nas i naszych wyników. Nie do końca im ufałem – jaki wędkarz, który złowił kilka srebrnych, metrowych łososi będzie gratulował zmarzniętemu, umęczonemu od brodzenia zimą, w niebezpiecznym, zafalowanym morzu nawet kilku troci, gdzie sztuka 70-80 centymetrów to okaz. Pewnie było to szczere, ale ja, im naprawdę pozazdrościłem. Postanowiłem w to wejść - postanowiłem  łowić srebrne łososie na morski trolling.

          Po kilku latach prób, nauki, łowienia z zawodowymi trollingowymi przewodnikami, intensywnego treningu, zmiany sprzętu, zmiany łodzi, okazało się, że jest to moja ulubiona metoda łowienia ryb w morzu. Mało tego, wydaje mi się, że się od niej uzależniłem.

          Z moich obserwacji wynika, że coraz więcej wędkarzy w Polsce próbuje poważnie – tak jak ja – łowić łososie w naszym Bałtyku na trolling. Chcę się podzielić swoimi doświadczeniami, w nadziei, że znajdą się chętni, a wielu wędkarzom, którzy już próbują „skrócę” drogę dojścia do podstawowych technik i metod morskiego trollingu.

          Łososiowy trolling, został wymyślony przez amerykanów, łowiących łososie u siebie na Wielkich Jeziorach. Z powodzeniem, wędkarze skandynawscy, przenieśli to na nasz Bałtyk. Metoda ta - „wulgaryzując” - polega na łowieniu ryb na ciągnięte za łodzią przynęty. Wprowadza jednakże do tego bardzo dużo różnych systemów. Mają one służyć lepszej kontroli prowadzenia, rozmieszczenia przynęt na konkretnych głębokościach, w konkretnej odległości od siebie i od łodzi. To jest właśnie najważniejsze. Wcale nie chodzi o „wypuszczenie” dużej ilości wędek z łodzi, nie przekłada się to na skuteczność. Najważniejszy jest system,  kontrola i świadome panowanie nad wędkami i zestawami które mamy w wodzie. Zaryzykuję stwierdzenie, że taki trolling jest jedną z najbardziej sportowych metod wędkarstwa. Tu nie ma przypadków – łowimy selektywnie, konkretne ryby. Płynąc prędkością około 5 kilometrów na godzinę – ryba musi zaatakować naszą ( najczęściej sztuczną ) przynętę, my musimy ją zaciąć. Nie zdarzają się nigdy w trollingu przypadkowe podhaczenia ryb. Bardzo rzadko trafia się ryba niewymiarowa, a jeżeli już, to zawsze można ją łatwo odhaczyć – nigdy nie będzie miała przynęty zbyt głęboko. Nie używa się w przynętach trollingowych „dozbrojek”  Nie będę pisał jak często przy łowieniu – na przykład na pilkery, różne systemy uzbrojone w kilka kotwic, zapinają się niewymiarowe rybki „za kapotę”, za łuki skrzelowe itp. W każdej metodzie wędkarstwa występują podobne przypadki – w trollingu nie.

         Świadomie rozciągam ten wstęp - łowienie łososi na trolling wymaga pewnej filozofii i świadomości. Kto się z tym nie zgadza, nie musi tego robić. Srebrny, dziki łosoś, jest dość rzadką rybą, świadome podjęcie prób jego łowienia – powtarzalnego łowienia, wymaga poważnego potraktowania.

      Od czego zacząć ? Oczywiście od łodzi. Musi ona spełniać wymagania stawiane łodziom morskim, bałtyckim. Wystarczy solidna motorówka w zakresie długości 4,60 – 6,60 m. Pływają w trollingu na Bałtyku większe łodzie, ale ja chcę się skupić na łodziach – jak ja to nazywam „mobilnych”. Proszę mi wierzyć średnie motorówki mają bardzo dużo zalet. Na początek przypomnę, że w 2010 roku jedne z największych zawodów trollingowych na Bałtyku Bornholm Trolling Master wygrała, łososiem 17,00 kg załoga na motorówce 4,80 m z zaburtowym silnikiem 50 KM. Startowało ponad 200 innych, w większości większych i mocniejszych łodzi. 

         Łosoś, cel naszego trollingowego wędkowania, występuje w różnych rejonach Bałtyku w różnym czasie. Są rejony Bałtyku, gdzie w danej porze roku jest go więcej ( napiszę o tym w dalszej części ) i jest łatwiejszy do złowienia chociażby za względu na pogodę.  Nie możemy łodzi trollingowej związać z jednym portem. Łowiąc na przykład na Bornholmie, bardzo często dopiero rano podejmujemy decyzję z której strony wyspy można wypłynąć. W związku z tym slipowanie łodzi i wyjmowanie jej z wody powinno być proste, szybkie i samodzielne. 

Motorówka do trollingu, powinna:

- spełniać konstrukcyjnie i sprzętowo wymagania polskie i europejskie łodzi morskiej

- dać się przewozić na przyczepie naszym samochodem, najlepiej bez zdobywania poszerzonego prawa jazdy

- zestaw nie powinien przekraczać 12 metrów ( ograniczenia na promach i nie tylko )

- do jej długości i ciężaru będziemy dobierać moc silnika, koszty jego zakupu i eksploatacji niewspółmiernie rosną z mocą, dobrze o tym pomyśleć na samym początku

Kolejnym etapem jest instalacja specjalistycznego sprzętu trollingowego na łodzi. Ale o tym w następnej części.

 

                                                                 Andrzej Zdun



2012. Custom text here
Download Joomla Templates