Szczupak na muchę

Szczupak na muchę

Chcę kolegów wędkarzy muchowych namówić i zachęcić do poszerzenia swoich horyzontów zainteresowań i podjęcie prób łowienia na sztuczną muszkę szczupaków. Wielu z nas już na pewno się tym zajmuję, ja chcę się podzielić swoimi doświadczeniami z połowów na muszkę tego wspaniałego drapieżnika. W zastraszającym tempie na naszych oczach zmniejsza się pogłowie lipienia, pstrąga potokowego – ryb dla których w zasadzie sztuczna mucha została wymyślona, jednakże możliwości naszej ulubionej metody łowienia są tak szerokie, że z powodzeniem możemy się realizować w innych warunkach. Metoda połowu na sztuczną muchę polega na specyficznym podaniu odpowiedniej przynęty i w wielu momentach jej stosowania nie wiele ma wspólnego z prezentacją jako przynęty klasycznych imitacji owada. Możemy prezentować imitacje małych rybek, żaby, pijawki a nawet myszy - jest to przecież podstawowy pokarm szczupaków. Dostępność jego łowisk jest również duża. Zasiedla on prawie wszystkie nasze wody, do jezior, rzek, zbiorników zaporowych, kanałów do małych leśnych i łąkowych „glinianek”.

          Możemy sobie na takie łowisko – blisko domu zawsze wyskoczyć nawet po pracy, nie musi to być wyprawa na coraz to odleglejsze i bardziej ubogie łowiska lipieniowo - pstrągowe. Potencjał takiego wędkowania jest duży. Wszyscy wiemy do jakich rozmiarów dorasta szczupak i nie trudno sobie wyobrazić kontakt na z kilkukilogramową rybą na dość delikatnym sprzęcie.

          Właśnie, zaczniemy od wędki. Jak się przygotować. Osobiście polecam jednoręczną muchówkę 3,00 – 3,30m w klasie 7-8. Są to takie same wędki, jakie używa się do połowu troci w morzu. Linka pływająca, lub intermedial WF. Bardzo dobrze sprawdzają się głowice rzutowe w połączeniu z linkami rzutowymi, oczywiście pływające, lub itermedial. Musi to być sprzęt, który w różnych warunkach pogodowych, klasycznym rzutem muchowym, umożliwi rzucenie na odległość 20 – 25 m. Nie zawsze tak dalekie rzuty są konieczne, ale często przydaje się taka możliwość i potraktować to można jako trening rzutowy przed sezonem trociowym. Przypon osobiście używam jednolity z żyłki 0,25-0,28 mm i bardzo długi 3-4 metry. Jest to spore utrudnienie, ale do opanowania. Wydaje mi się, że linka może płoszyć czatującego w ukryciu drapieżnika i dlatego używam długie przypony.

          Przynęty – „muchy” – nigdy nie obciążam. Wybieram płytkie, zarośnięte łowiska i naturalna waga „muchy” z przyponem wystarczy aby zatopiła się ona na odpowiednią głębokość. Świadomie „mucha” piszę w cudzysłowiu, ponieważ oczywiście nie imituje ona owada, ale w naszej metodzie tak nazywamy używane do łowienia przynęty. Ale o „muchach” później.

          Bardzo ważnym elementem zestawu jest przypon przy samej muszce. Musi być odporny na ostre zęby szczupaka. Bez niego większość brań skończy się obcięciem przynęty. Powiem szczerze, że bardzo długo trwało, aż rozwiązałem ten problem. Na początku oczywiście stosowałem przypony metalowe, wolframowe, różne stalowe a nawet tytanowe linki i problem zawsze był taki sam – po pierwsze: jak to połączyć z muchą, po drugie: skręcanie i łamanie się przyponów w trakcie łowienia. Polecam rozwiązanie, które zastosowałem, po moich doświadczeniach z łowienia sumów – stosuje się tu nowoczesne kewlarowe plecionki. Pomysł okazał się idealny – polecam jako przypony zabezpieczające przed obcięciem przez szczupaka cienkie 0,6 – 0,8 mm o długości około 30 cm kewlarowe przypony sumowe. Można to przywiązać bezpośrednio do muchy, a druga strona po przez krętlik do przyponu żyłkowego. Szczupak tego nie obetnie, ale po kilku wyholowanych, należy go wymienić.

          Szczupaki na muchę możemy łowić różnymi metodami: z brzegu, brodząc, z łodzi, a co bardzo polecam z pływających kółek i temu podobnych „zabawek” nazywanych belly-boat. Tym sprzętem, w neoprenowych spodniobutach, z płetwami na nogach, wpłyniemy na większość płytkich, zarośniętych akwenów, zatoczek, które do tradycyjnego łowienia szczupaków prawie się nie nadają, ale my z naszą metodą doskonale sobie tam poradzimy. Będziemy wypatrywać „dziury” w płytkiej roślinności, posyłać tam nasze muchy i wolnym, lekko agresywnym ruchem prowokować przyczajone w ukryciu szczupaki. Zabawa jest przednia.

          Wracamy do „much”, a raczej naszych przynęt. Nie są to skomplikowane imitacje i raczej łatwe do wykonania. Muszą być dość duże, 10 – 15 cm. Najlepiej na podwójnych łososiowych hakach o rozmiarze 1 – 1/0 wystarczy. Można oczywiście stosować haki pojedyncze, ale podwójne przy dużych konstrukcjach muchy, zachowują lepszą pozycję w wodzie i nie sprawiają trudności przy dalekich dynamicznych rzutach. Mucha mało starannie wykonana na pojedynczym haku, może w powietrzu wpadać w rotację i to bardzo utrudnia dalekie precyzyjne rzuty.

          Materiały jakie używam do wykonania moich szczupakowych much, to przede wszystkim długie siodłowe pióra koguta, miękkie sierści o długich, 10  - 15 centymetrowych włosach, cristal-flasz, lamety i chenile na tułowia. Kolorystyka dowolna. Pióra i sierści przywiązuję do trzonka haka na całej jego długości – nie będą się w trakcie łowienia zaczepiać o grot haka.

          Miękką i lekką przynętę, jaką jest nasza mucha, szczupak po chwyceniu dłużej przetrzymuje w paszczy niż na przykład blachę. Dlatego skuteczność zacięć jest prawie 100%. Zawsze należy po zacięciu ryby szybko nawinąć luźną linkę na kołowrotek, przygotować się do holu z kołowrotka, ponieważ naszą przynętę mógł zaatakować metrowy okaz, czego szczerze kolegom życzę.



2012. Custom text here
Download Joomla Templates