Morski trolling na Bałtyku
Morski trolling na Bałtyku.
Morski trolling to stosunkowo nowa metoda łowienia ryb, szczególnie u nas w Polsce. Nie został zdefiniowany w regulaminach i w zasadach dostępności. W przepisach morskich sportowego połowu ryb, jest napisane: „w morzu wędkarz może łowić na dwie wędki, pod warunkiem, że łowienia to nie polega na ciągłym zarzucaniu i ściąganiu przynęty”. Czyli wydaje się, że regulamin dopuszcza dwie wędki na jednego łowiącego na łodzi tą metodą. Dotyczy to oczywiście naszej 12 milowej strefy terytorialnej.
Podkreślam – odrębna metoda łowienia ryb – tak należy potraktować morski trolling. Przy pełnym szacunku do innych metod łowienia, a szczególnie do tak zwanej „dorożki”, trolling morski znacznie się od nich różni. Wymaga w związku z tym odpowiedniego podejścia, specjalistycznego sprzętu: specjalnych urządzeń, wędek, kołowrotków, przynęt i całej masy specjalnych akcesoriów, produkowanych na potrzeby morskiego trollingu, który dzieli się jeszcze na kilka odrębnych wewnętrznych metod. Chcę je po kolei opisać, przyporządkować do nich niezbędny i odpowiedni sprzęt, oraz określić dostępne na naszym wybrzeżu Bałtyku łowiska.
Nie będę zagłębiał się w przepisy i zasady bezpiecznej żeglugi na morzu, ponieważ uważam, że każdy kto ma ochotę pływać i wędkować w morzu zna zasady i obowiązujące przepisy od tego powinien zacząć. Chcę przybliżyć wędkarzom nowe możliwości sportowego i amatorskiego wędkowania w naszym morzu.
Metoda trollingu przywędrowała do Europy ze Stanów Zjednoczonych. Została ona wymyślona głównie do łowienia łososi. W Europie, na Bałtyku, doskonale się przyjęła, szczególnie w Skandynawii, jako podstawowa metoda łowienia w morzu łososi i troci wędrownej. Oczywiście stosowana jest również w wodzie słodkiej, ale ja chcę się skupić przede wszystkim na morzu, a konkretniej na „naszym” Bałtyku.
Dużo się zmienia na naszych oczach, a szczególnie dostępność do wędkowania w naszym morzu. Otwierają się nowe horyzonty. Okazuje się, że łowienie w morzu to nie tylko dorsze z kutrów, ale dzięki trollingowi to także łososie i troć wędrowna, ryby, które w dużych ilościach zamieszkują nasze wybrzeże, a praktycznie nie dostępne dla wędkarzy łowiących „klasycznie” z dużych jednostek. Morski trolling daje możliwość łowienia tych ryb w sposób selektywny i powtarzalny. Jesteśmy w doskonałej sytuacji – skandynawscy wędkarze uprawiają morski trolling od dłuższego czasu, przełamali dużo barier i udoskonalają tę metodę. My musimy ich tylko podglądać i naśladować. Nie będziemy „wyłamywać” otwartych drzwi, skorzystajmy z ich doświadczeń, przekładając je na nasze konkretne warunki. Mamy łososie i troć wędrowną na naszym wybrzeżu Bałtyku – zacznijmy je sportowo łowić na wędki – do tego jest nam potrzebny morski trolling, nauczmy się tej metody łowienia.
Jak wcześniej wspomniałem, rozróżniamy kilka metod trollingu morskiego, a konkretnie: głęboki i płytki szeroki. Możemy łowiąc stosować te metody jednocześnie, zależy to od łowiska i od pory roku, należy się tylko odpowiednio przygotować. Zacząć trzeba oczywiście od łodzi. Podglądając wędkarzy trollingowych w Danii, w Szwecji, zrozumiałem, że morski trolling to „zespołowa” metoda wędkowania – nie da się po prostu robić tego samemu, jest to nawet niebezpieczne. Morze ma swoje prawa, bezpieczeństwo żeglugi to podstawa, po za tym robimy to dla przyjemności, cały dzień pływania, łowienia, mnóstwo czynności które trzeba wykonać jednocześnie – musi być co najmniej dwóch, trzech na łodzi. Dlatego, kupując i przystosowując łódź do trollingu od razu radzę rozpocząć od zorganizowania w swoim otoczeniu „teamu”, grupy kolegów, podobnych „zapaleńców”, będzie łatwiej i taniej. Musimy się zastanowić, czy będziemy łowić na trolling tylko w jednym łowisku, czy będziemy chcieli – co zdecydowanie polecam – mieć możliwość penetrowania innych łowisk. To podstawowe kryterium do zakupu łodzi. Zbyt duża morska motorówka, po prostu nie nadaje się do częstego przewożenia na przyczepie i łatwego wodowania w różnych portach. Wydaje się, że łodzie od 5,00 m do maksymalnie 7,00 spełniają te warunki.
Głęboki trolling, to podstawowa metoda łowienia łososi. Musimy naszą łódź wyposażyć w downriggedy – windy trollingowe. Podstawa to dwie windy zlokalizowane na rufie. Nie ma teraz problemu z ich zakupieniem, a wielkość trzeba dopasować do jednostki którą dysponujemy – montujemy na łodzi na stałe podstawy do ich zakładania. Ważne aby nasze windy trollingowe miały liczniki ilości wypuszczanej linki. Na ich szpulach, musi być nawinięte co najmniej po 60 metrów stalowej linki, to w naszych warunkach wystarczy. Kule do wind powinny ważyć od 5 do 8 kg. Dobrze aby były wyważane i miały opływowy kształt. Kule z linką łączymy za pomocą specjalistycznego izolatora, który spełnia również rolę amortyzatora. Do głębokiego trollingu używamy specjalnych wędek trollingowych, opisanych „downrigger trolling”, lub DT. Długość dobieramy do możliwości naszej jednostki i zlokalizowanych na niej stojaków do wędek. Kołowrotki – multiplikatory, odpowiednie są ABU Ambasadory 7000, lub inne podobnej wielkości. Wędki z kołowrotkami powinny być w parach, takie same po dwóch stronach, zgodnie z kolejnością ich opuszczania na windzie trollingowej. Na jedną windę opuszczamy maksymalnie trzy zestawy. Lokalizacja stojaków i długość wędek wypuszczonych w odpowiedniej kolejności, musi wykluczać splątanie zestawów przy braniu ryby, jak również przy ich wyciąganiu. Układ wędek na łodzi musi zapewniać ich dogodną obserwację w trakcie łowienia. Zestaw który idzie najgłębiej, zapinamy w klips trollingowy przypięty bezpośrednio do kuli, następne do klipsów zapinanych do linki windy trollingowej. W naszych warunkach, najczęściej wypuszcza się zestawy na windach co 10 metrów, a różnica w głębokości opuszczenia kul, powinna wtedy wynosić 5 metrów.
Klasyczny zestaw przy trollingu głębokim to wabik ( dogger lub flasher ) i za nim na przyponie o długości około metra przynęta. Zawsze trollingujemy na żyłkę o średnicy od 0,40 do 0,50 mm. Na troć można stosować cieńsze żyłki, ale nie plecionki. Na przypon dobrze jest zastosować fluorocarbon 0,50-0,55 mm. Prędkość trollingowa 4 – 6 km/godz. Wolniej, jeśli przynętami są uzbrojone szprotki, lub śledzie, szybciej w przypadku łowienia na sztuczne przynęty.
Łowienie na głęboki trolling, powinniśmy stosować na łowisku już od głębokości 35 – 40 metrów i oczywiście przy większych głębokościach. Zestawy idące głębiej wypuszczamy na mniejszą odległość od łodzi, im płyciej, tym zestaw idzie dalej od łodzi.
Konkretny przykład: mamy głębokość 40 - 50 metrów, podejmujemy decyzję, pierwszą kulę opuścimy na 35 metrów. Działamy: ustalamy prędkość trollingową, kierunek płynięcia, pierwszy zestaw wypuszczamy 5 metrów od łodzi, zapinamy żyłkę w klips przy kuli i opuszczamy kulę na 10 metrów. Drugi zestaw wypuszczamy 10 metrów od łodzi, zapinamy klips za linkę, wpinamy żyłkę w klips i kulę opuszczamy o kolejne 10 metrów. Trzeci wypuszczamy na 15 metrów, zapinamy klips za linkę, żyłkę w klips i „jedziemy” z kulą na 35 metrów . Wędki są w stojakach a hamulce kołowrotków muszą być tak ustawione, aby to opuszczana kula, a nie płynąca łódź wyciągała żyłkę z kołowrotka. Po wystawieniu, hamulce kołowrotków ustawiamy „do walki”, raczej nie za mocno. Mamy na jednej kuli trzy zestawy na głębokościach: 35 m; 25 m; 15 m. Drugą kulę opuścimy na 30 metrów i zapniemy trzy wędki dokładnie tak, jak w przypadku pierwszej windy. Będziemy mieli zestawy na 30 m; 20 m i 10 m. Wypuściliśmy sześć wędek, co 5 metrów głębokości, w równych odległościach od łodzi. Unikniemy splątań po braniu ryby, przy zwrotach i przy wypinaniu zestawów. Łowiąc na głęboki trolling 6 zestawów w zupełności wystarczy. Przy większych głębokościach, możemy kule opuszczać głębiej, stosując taki sam układ odległości między zestawami.
Do trollingu płytkiego, szerokiego, możemy stosować różne urządzania i akcesoria. Przydatny jest na dziobie maszt – zwany kozą, lub dwa maszty na burtach z wyciągarkami, zależy to od możliwości technicznych na konkretnej jednostce. Możemy z pomocą tych urządzeń wypuszczać z łodzi na boki planery, na linkach których możemy wypuszczać zestawy. Dobry planer będzie odchodził od łodzi pod kontem 45 stopni. Możemy je wypuszczać na kilkadziesiąt metrów, penetrując szeroki pas łowiska, łowiąc na małej głębokości nie płosząc łodzią ryb. Ogranicza to w znacznym stopniu możliwości manewrowe naszej jednostki. Innym sposobem jest wypuszczanie tak zwanych „piesków” na wędkach – to takie małe planery, doczepiane do żyłki wypuszczonego zestawu. Wyprowadzają one zestawy na bok, daleko od łodzi. Stosuje się również urządzenia o nazwie „deep sea diver”, one także „wyprowadzają” zestawy na boki łodzi na konkretną głębokość. Stosuje się te urządzenia, kiedy ryby żerują płytko, pod lustrem wody, lub po prostu na płytkich łowiskach i wtedy głównie w poszukiwaniu troci wędrownej.
Do trollingu powierzchniowego, powinniśmy stosować inne wędki, trochę sztywniejsze, są one opisywane przez producentów: trolling PLANER, lub trolling DD. Zestaw do trollingu powierzchniowego różni się od stosowanych w trollingu głębokim. Rzadziej stosuje się wabiki, a jeżeli już to mniejsze. Można stosować przynęty, które same schodzą na odpowiednią głębokość, na przykład woblery, cięższe blaszki, zakładamy je bezpośrednio do żyłki, bez przyponu, ale tylko wtedy, kiedy wypuszczamy je na planery. Przy łowieniu na uzbrojoną szprotę, śledzie, lub na lekkie przynęty sztuczne, musimy zastosować urządzenia, które sprowadzą przynętę na odpowiednią głębokość. Może to być zwykły ciężarek, lub specjalne urządzenie, które sprowadzi przynętę na konkretną głębokość, podaną w tabeli dołączonej do urządzenia. Przy trollingu powierzchniowym, szerokim, prowadzimy przynęty od kilku do góra 10 metrów głębokości. Stosujemy zasadę: im dalej od łodzi tym płyciej. Zdarza się, że łosoś, troć atakuje przynętę prowadzoną 2 – 3 metry pod lustrem wody, szczególnie wcześnie rano.
Bardzo często łowi się na trolling stosując te metody jednocześnie – jedna nie wyklucza drugiej. Ograniczeniem jest głębokość łowiska. Możemy wtedy na windach opuszczać po dwie wędki, lub nawet po jednej. Decydując się na łowienie głębokie i powierzchniowe szerokie, należy w pierwszej kolejności wypuszczać zestawy na boki, a później na windach.
Metodę łowienia na trolling dobieramy oczywiście do łowiska. Na naszym wybrzeżu najlepszym łowiskiem łososi jest Zatoka Gdańska, a konkretnie Głębia Gdańska. Łowimy również we wschodniej części Zatoki Puckiej, aż do granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Najlepszy okres do łowienia tu łososi zaczyna się w październiku i kończy w maju. Bardzo dobrą bazą wypadową jest port w Helu. Na łowiska mamy najbliżej. Hel ma swoje wady: nie ma slipu do łodzi, jest dźwig, nie ma stacji benzynowej – najbliższa jest w Jastarni. Możemy wypływać z Jastarni. Jest tu nowy, przyjazny port ze slipem, ale zimą często jest lód. Dobrą bazą wypadową na Zatokę Gdańską jest marina w Gdyni – bardzo dobrze wyposażona, Gdańsk Centrum Żeglarstwa z Górkach Zachodnich. Z tych portów jednak mamy daleko na łowiska.
Na Zatoce Gdańskiej, do łowienia łososi, bardzo popularną i godną polecenia przynętą jest uzbrojona szprotka, rzadziej śledź. Można ją pozyskać od rybaków na Helu. Najlepsza jest oczywiście świeża, ale stosujemy również mrożoną. Nie należy jednak rezygnować ze sztucznych przynęt z blaszek, z woblerów. Dobrym rozwiązaniem jest stosowanie po jednej stronie sztucznych, po drugiej naturalnych przynęt i dopiero po konkretnych zdarzeniach, braniach ryb, skupić się na określonej przynęcie.
Całe nasze wybrzeże, od Helu po Świnoujście obfituje w troć wędrowną. Możemy wypływać ze Świnoujścia, z Dziwnówka, z Dźwirzyna, z Kołobrzegu, z Darłówka, z Ustki, z Rowów, z Łeby. W tych portach są możliwości slipowania łodzi. We Władysławowie nie ma slipu, jest dźwig. Dostępna jest praktycznie całe wybrzeże. Nie mamy dokładnych i potwierdzonych informacji o łososiach, po za Zatoką Gdańską. Wiemy na pewno, że troci jest dużo i że jest dostępna do łowienia przez cały rok, jednakże najlepsze wyniki są na wiosnę. Trolling morski w Polsce dopiero zaczyna się rozwijać. Należy pływać, łowić, zdobywać doświadczenie i wiedzę o konkretnych łowiskach.
Trollingowe łowiska łososi i troci wędrownej w Polsce.
Jednym z najlepszych miejsc w Polsce do łowienia łososi na trolling jest Zatoka Gdańska. Łowiska rozciągają się na wschód, na północ i na północny-zachód od Helu. Możemy wypłynąć z Helu, Jastarni lub z Gdyni a nawet z Gdańska. Łowienie można zaczynać już po uzyskaniu głębokości 40 metrów i oczywiście głębiej. Dobre miejsca znajdują się pomiędzy torami wodnymi z Gdyni i z Gdańska. Godne polecenia, szczególnie zimą są okolice boi oznaczonej na mapach morskich: ZN,Fl.Y.6S, a konkretnie na wschód i północny-wschód od tej boi. Przy dobrej pogodzie można popłynąć dalej w kierunku Głębi Gdańskiej i rozpocząć łowienie po uzyskaniu głębokości 90 – 100 metrów.
Łowisk łososi powinniśmy szukać w okolicy ławic szprot i śledzi, które zlokalizujemy przy pomocy echosondy, lub po obserwacji kutrów rybackich łowiących szproty i śledzie.
Dobrze jest przed podjęciem decyzji o miejscu łowienia przejrzeć w internecie mapę temperatury wody w Zatoce. W od listopada do maja zdecydowanie lepiej jest wybierać rejony z cieplejszą wodą.
Jeśli nie mamy konkretnych informacji na jakiej głębokości żeruje łosoś, radzę penetrować różne partie wody – na windy trollingowe możemy zestawy opuścić do 30 – 40 metrów, na planery, lub „pieski” od 2 do 10 metrów. Po pierwszych braniach, skupiamy zestawy na konkretnych głębokościach. Zimą łowimy głębiej, im cieplej, tym płyciej. Również pora dnia ma znaczenie: rano płyciej, w południe głębiej, wieczorem znów płyciej. Nie zawsze jest to zasadą, ale od czegoś trzeba zacząć.
Zestawy z przynętami dobieramy do konkretnej metody. Przy wypuszczaniu na windach trollingowych stosujemy wabiki: doggery lub flashery. Długość przyponów – od 0,50 do 1,50 metra - zależy od aktywności ryb. Przy dobrym żerowaniu przypony krótsze, przy małej aktywności ryb dłuższe. Na planery i na „pieski” wypuszczamy raczej same przynęty z obciążeniami, a mogą nimi być w obu metodach uzbrojone szproty, śledzie, lekkie blaszki, plastikowe i gumowe imitacje rybek, a na boki często także woblery.
Jeśli chcemy łowić troć wędrowną, to zdecydowanie bliżej brzegu, na płytkiej – nawet na kilkumetrowej wodzie i zdecydowanie trolling płytki, szeroki, z planerami lub „pieskami”.
Po za Zatoką Gdańską możemy szukać łososia w innych rejonach naszego wybrzeża. Polecam łowiska zlokalizowane stosunkowo blisko Kołobrzegu i Darłówka a konkretnie okolice punktu o współrzędnych: 54 25' i 15 42'.
Najnowszym odkryciem jest miejsce poniżej Ławicy Słupskiej. Konkretnie rynna pod Ławicą - tor wodny, lub raczej poniżej na południe od toru. Godne polecenia są okolice punktów: 54 43' i 16 45'; 54 40' 16 22'. Miejsca te są dobre jesienią i na początku zimy, później radziłbym bardziej na północ. Można wypłynąć z Łeby, Ustki lub z Rowów.
Na całej długości naszego wybrzeża możemy skutecznie łowić na trolling troć wędrowną, skupiając się na odcinkach przyujściowych naszych trociowych rzek: Regi, Parsęty, Czerwonki, Łupawy, Słupi i innych.
Łowienie w morzu na trolling w Polsce zaczyna dopiero „raczkować”. Wędkarze muszą zrozumieć i nauczyć się tej metody. Raczej nie da się tego robić z klasycznych kutrów wędkarskich, tylko z mobilnych, szybkich morskich motorówek, które można łatwo przewozić, wodować w różnych portach i wybierać łowiska zależnie od pory roku i wędrówek łososi i troci.
Są już oferty komercyjne, a konkretnie możemy z nich skorzystać na www.narybyzdun.pl; www.gregs.pl. Podobno w Jastarni i we Władysławowie podejmowane są próby organizacji wypraw wędkarskich na trolling, można znaleźć informacje w internecie. Na pewno będzie się to rozwijało. Powstało również „Stowarzyszenie SALMO SALAR” www.salmosalar.pl, które skupia miłośników morskiego trollingu i często zaprasza wędkarzy na swoje trollingowe wyprawy.
http://narybyzdun.pl/index.php/artykuly/morski-trolling-na-baltyku#sigFreeId367e096a78